Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

piątek

Szóstka Wron - Leigh Bardugo




Dziś przychodzę z recenzją książki, której chyba nikomu, kto w świecie książkowym spędził kilka ostatnich lat przedstawiać nie trzeba - to "Szóstka Wron", pierwsza część dylogii autorstwa Leigh Bardugo. 


W blogowym świecie, o książce tej było dość głośno gdy zaczynałam moją przygodę z recenzowaniem. Zachwycała postaciami, fabułą, czy chociażby oprawą graficzną. Były to zdecydowanie "czasy" Leigh Bardugo oraz YA fantasy. Dziś, tytuł ten, lub postacie w nim występujące mogą wydawać się bardziej znajome dzięki trylogii Griszy, na podstawie której powstał Cień i Kość - serial wyprodukowany przez Netflix. 


Fantasy to gatunek, do którego nie zaglądałam przez bardzo długi czas, mimo, że swego czasu był moim ulubionym. Przez ostatnie lata skupiałam się bardziej na pragmatycznej stronie życia i taką literaturę też wybierałam. Aczkolwiek kilkuletnie zanurzenie w pragmatyzmie przypomniało mi, że warto marzyć, a wyobraźnia to kluczowy składnik precyzowania tego, do czego w życiu dążymy. Stąd też powrót do książek, które wyobraźnię stymulują.


Bohaterami książki jest grupa młodych wyrzutków, których los połączył na wspólnej ścieżce przestępczości w Baryłce, ciemnej ulicy Ketterdamu, portowego miasta handlu oraz wszelkiego rodzaju szemranych interesów. Łączy ich też wspólny cel, który, jak mogłoby się wydawać, jest niemożliwy do osiągnięcia, gdyż jest nim najbardziej poszukiwany człowiek więziony w najpilniej strzeżonej twierdzy na świecie - twierdzy, do której nikt jeszcze się nie wdarł. 


Książka, poza fabułą pełną brawurowych czynów, ukazuje również skomplikowane relacje między bohaterami, gdyż każdy z nich jest na swój sposób poraniony. Każdy nosi brzemię swojej przeszłości oraz historia każdego z nich przesycona jest bólem i goryczą. Każdy mierzy się z własnymi demonami, które niejednokrotnie stoją na przeszkodzie na drodze do celu. 


Fabuła jest ukazana w sposób dość humorystyczny, jest pełna akcji oraz niespodziewanych wydarzeń. Język jest na tyle plastyczny, że autorka przedstawiając przedmioty czy zjawiska nam nieznane doskonale rzeźbi je w naszej wyobraźni. 


Warto również zwrócić uwagę na sposób narracji zastosowany w książce. Każdy rozdział opowiedziany jest oczami innego bohatera, łącznie z jego przemyśleniami, problemami, co nadaje niezwykle ciekawy pogląd na całą akcję. Przez to, że wydarzenia ukazane są z różnych perspektyw, czytelnik nabiera szerszego obrazu świata, który jest mu przedstawiony. Dodaje to również dynamiki całej akcji i naszemu doświadczeniu podczas czytania. 


Czy książka jest zrozumiała, jeśli nie jesteśmy zaznajomieni z uniwersum Griszy? Ja przed czytaniem miałam do czynienia wyłącznie z pierwszym sezonem serialu, którego akcja toczy się przed wydarzeniami książkowymi. Nie ukrywam - ułatwiło mi to rozeznanie się wśród wydarzeń oraz bohaterów wspominanych i pojawiających się w Szóstce Wron, aczkolwiek jestem przekonana, że plastyczność języka, którym posługuje się Leigh Bardugo sprawi, że ten tytuł będzie równie satysfakcjonujący dla tych, którzy z treścią trylogii nie mieli do czynienia. 


Podsumowując, jest to bardzo interesująca pozycja z zajmującą akcją i rozbudowanymi postaciami, która powinna przypaść do gustu nie tylko fanom trylogii, czy serialu, ale i każdemu, kto lubuje się w fantastyce. 


Read More

wtorek

TOKIMEKI. Magia sprzątania w praktyce.

 



Dziś przychodzę z recenzją książki, na którą trafiłam tak właściwie przypadkiem, gdy szukałam innej pozycji tej samej autorki. Będąc w lokalnej bibliotece zapytałam o książkę "Magia Sprzątania", lecz niestety okazało się, że nie ma tam tej pozycji. Jednak gdy miałam już rezygnować i udać się w kierunku wyjścia, okazało się, że jest za to inna książka tej autorki, o bardzo podobnym tytule, była to właśnie pozycja, która jest przedmiotem dzisiejszej recenzji :-)


Nie ukrywam, że sprzątanie i porządkowanie  od zawsze były moją słabsza stroną i jedną z najmniej lubianych przeze mnie zajęć. Jeśli u Ciebie sytuacja wygląda podobnie - ta książka jest DLA CIEBIE.


Marie Kondo przedstawia swoją autorską metodę, której początek to... POZBYWANIE SIĘ PRZEDMIOTÓW. Lecz nie chodzi tu o wyrzucanie dla zasady czy praktyczności, nikt nam też tutaj nie wciska na siłę minimalizmu (jak większość tego typu literatury). Otóż autorka stawia nam jeden warunek, który ma być naszym jedynym kryterium - nalega, by przy każdym przedmiocie zadać sobie pytanie: Czy sprawia mi to radość? Zdaniem KonMarie powinniśmy zadać sobie to pytanie przy każdej otaczającej nas rzeczy. Jeśli coś ów radość czy wdzięczność w nas wywołuje - powinniśmy to zachować. Jeśli natomiast coś jest nam ciężarem, który nas przytłacza - takiego przedmiotu należy się pozbyć. 

Tak właściwie to tutaj można by zamknąć streszczenie głównej myśli książki, gdyż w tym prostym pytaniu zawarta jest jej cala filozofia.

Celem autorki jest wywołanie w nas chęci do zmian i zainspirować nas do tzw. "maratonu sprzątania" po którym, jak zapewnia, każda dziedzina naszego życia zmieni się na lepsze. Ma to całkiem uzasadniony sens, jeśli biorąc pod uwagę zasadę: jak wewnątrz tak też i na zewnątrz, która działa również w odwrotną stronę - nasze otoczenie ma wpływ na nas samych, nasze samopoczucie i resztą aspektów życia. 

W moim przypadku "maraton sprzątania" w tym momencie jest na etapie pierwszym, czyli na etapie porządkowania ubrań. Udało mi się skrupulatnie je uporządkować, podjąć decyzję na temat tego, co zostawiam, a co wyrzucam oraz przemyślałam to, którym z nich mogłabym dać nowe życie. Oczywiście wszystko zgodnie ze "skalą radości". W ten oto sposób mam jasny pogląd na własną garderobę, a w moim otoczeniu zrobiło się klarowniej i weselej. 

Wyzwanie potraktowałam jako eksperyment, który ostatecznie przebudził długo drzemiącą  we mnie kreatywność. Dla przykładu, starą koszulkę, w której nie lubiłam chodzić, ale której nadruk do mnie przemawiał, zamieniłam na mały projekt DIY. Wycięłam nadruk, oprawiłam go w ramkę, którą wcześniej  pomalowałam i ozdobiłam - w ten sposób przybył mi nowy radosny akcent na półce w sypialni. Efekt mojej pracy możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej :)





Co do pozostałych etapów maratonu - są przede mną i napewno nie mam zamiaru z nich rezygnować!


Oprócz planu sprzątania, autorka dzieli się z nami praktycznymi poradami na temat np. składania ubrań czy przechowywania przedmiotów konkretnych kategorii obok siebie. Radzi również jak przeprowadzić maraton sprzątania w przypadku, gdy nie mieszkamy sami.


"Magia" w podtytule to żaden slogan czy dobrze sprzedające się hasło, autorka faktycznie nawiązuje do starych prawideł duchowych i radzi jak je zastosować w naszym życiu, by po prostu żyło nam się lepiej :-)


Myślę, że jest to ciekawa pozycja, nie tylko dla "perfekcyjnych pań domu", ale przede wszystkim dla tych, którzy w tym temacie mają raczej pod górkę. Książka zasługuje na uwagę, gdyż nie jest to kolejny standardowy poradnik dotyczący utrzymania czystości, nie promuje tego, co najpopularniejsze i podchodzi do tematu sprzątania od innej, oryginalnej i marzycielskiej strony.


PS. mając w rękach egzemplarz warto zatrzymać się na chwilkę przy ilustracjach, gdyż są urocze :-)


Tym, którzy interesują się tematem i niekonwencjonalną metodą autorki z pewnością mogę polecić "Sprzątanie z Marie Kondo", serię kilku odcinków, w których autorka pomaga uczestnikom programu "ogarnąć" zarówno dom jak i życie :-). Wszystkie odcinki dostępne są na Netflixie.

Read More

piątek

Żyć jak Mały Książę.



Małego Księcia czytał niemal każdy, czy to dla przyjemności, czy jako lekturę w szkole. Jednak czy każdy z nas zastanawiał się nad tym, co tytułowy Książę tak naprawdę chciał nam przekazać?

Dla tych, którzy Małego Księcia czytali, czytać zamierzają, lub o książce słyszeli przychodzę z pozycją obowiązkową. Książkę, którą chcę Wam dziś przedstawić polecić mogę również każdej osobie, która zadaje sobie pytanie "Jak żyć?". Autor tejże książki przychodzi z jednozdaniową odpowiedzią - zaleca on by "Żyć jak Mały Książę". 

Innymi słowy, jest to zarówno poradnik po lekturze, jak i książka dla wszystkich tych, którzy rozmyślają na temat (dorosłego) życia i jego (bez)sensu. 

To, na czym autor skupia się przez całą myśl książki to termin, który ostatnio stał się bardzo popularny w psychologii, a mianowicie chodzi o "inner child", czyli "wewnętrzne dziecko" którym według założeń byliśmy kiedyś i które do dziś w nas jest. Garnier, podobnie jak współczesna psychologia, głęboko wierzy, że pielęgnacja i relacja z dzieckiem drzemiącym w nas jest kluczem do satysfakcjonującego i inspirującego życia. 

Kamieniem filozoficznym zdolnym, jeśli tylko tego zapragnę, na nowo odmienić moje spojrzenie na życie i świat. Magicznym kamieniem, który działa na mój umysł przeobraża ciasno stłoczone, wysokie szare mury wznoszące się wzdłuż ścieżki dorosłości w koronki wyszywane złotą nicią. 

Złota nie zamyka się w kufrach, żeby przygasło, złoto się sieje i zbiera, a Mały Książę nie pozwala nam o tym zapomnieć. 

Dla jednych pozycja ta będzie kolejnym, jednym z wielu na rynku, poradnikiem dotyczącym samorozwoju, jednak zainteresowani tą tematyką i uważni znajda w niej wiele nawiązań do filozofii hermetyzmu i prawideł z nim związanych. 

Ja w książce znalazłam wiele aspektów, z którymi od lat się zgadzam. Wiele z tego, co czułam, lecz nie nazywałam, autor ujmuje w słowa.

Może boimy się rzucić okiem dziecka na to, co do tej pory zbudowaliśmy. Może obawiamy się, że wszystko, co zgromadziliśmy, kupiliśmy, o co walczyliśmy za cenę tego, co było dla nas najważniejsze w innych czasach, ale nie tak znowu dawno temu, okaże się ulotne i bezużyteczne. 

Wiele tu mądrości, które sama poznałam stosunkowo niedawno temu, i do których dojście usłane było wyboistą drogą pełną negatywnych czynników, których można było uniknąć. Wiele tu też słów, które mogłam zasłyszeć w przeszłości, lecz których sedno zaczynam rozumieć teraz.

Wobec życia wszyscy jesteśmy żółtodziobami. Ten, kto uważa inaczej, najbardziej się nim staje. 

Autor też zwraca naszą uwagę na główną różnicę, która oddziela dzieci od dorosłych. Świat dorosłych nazywa pełnym miar, norm i zasad, które są podstawą świata dorosłych. Garnier jednak bezlitośnie objawia, że to nie są ramy, które nam pomagają żyć, tylko ramy, które są ograniczeniami, którymi żyjemy.

Oczka gęstej sieci stosowanych przez nas kryteriów są kratami naszego więzienia. 

Co do układu książki, jej treść jest podzielona na kilkadziesiąt rozdziałów każdy z nich odnosi się bezpośrednio do nauki inspirowanej "Małym Księciem" i do anegdot z życia autora.  Każdy rozdział zakończony jest "dziennikiem podróży", gdzie podsumowana jest ogólna myśl rozdziału. Myślę jednak, że liczbę rozdziałów autor mógłby śmiało zredukować, gdyż wiele z nich traktowało dokładnie o tym samym, więc w pewnych momentach może się podczas czytania pojawić masło maślane.


Podsumowując, jest to książka zarówno dla tych, którzy Małego Księcia czytali, jak i dla tych, którzy z książką nie mieli nigdy do czytania. W pierwszym przypadku jest to wtedy filozoficzny przewodnik po lekturze. W drugim przypadku, jeśli Małego Księcia ktoś nie czytał - wtedy pozycję tą można na spokojnie uznać za psychologiczny poradnik do samorozwoju. Wielu z nas przy książce tej przypomni sobie, kim w dzieciństwie byliśmy oraz jakie wówczas mieliśmy marzenia. Autor zachęca do pielęgnowania tego obrazu i pozwolenia dziecku, które jest w każdym z nas, by mogło czasem dojść do głosu. 







Podczas lektury warto również zwrócić uwagę na rysunki wewnątrz, które utrzymane są w estetyce "Małego Księcia".

 

Read More

czwartek

O początkach SciFi i ustroju idealnym, czyli UTOPIA

 




Utopia, a raczej Książeczka zaiste złota i niemniej pożyteczna jak przyjemna o najlepszym ustroju państwa i nieznanej dotąd wyspie Utopii, to tytuł, którego nie trzeba przedstawiać żadnemu angliście, czy znawcy literatury Sci-Fi. Ta niegruba książka to najpopularniejsze dzieło Thomasa More'a, angielskiego duchownego, polityka oraz filozofa żyjącego w piętnasto i szesnastowiecznym Londynie. 

Pierwszy raz z pozycją tą spotkałam się w czasach gimnazjum, gdy zafascynowana byłam terminami takimi jak utopia, dystopia i antyutopia i szperałam w wikipedii szukając historii tychże gatunków. Moje kolejne z nią miało miejsce już na studiach, na pierwszym roku historii literatury brytyjskiej. Następnie miałam z nia do czynienia rok później, gdy uczęszczaliśmy na moduł "literatura science fiction" i tam badaliśmy pierwsze dzieła tego gatunku. Po raz czwarty, tym razem w języku polskim, sięgnęłam po nią w styczniu tego roku.

Thomas More to jedna z ciekawszych postaci historycznych, o których miałam okazję się uczyć, i których omawiany życiorys pamiętam do dziś. Był to polityk, duchowny, chrześcijanin, ojciec, mąż, sędzia, podróżnik oraz filozof. W jego czasach spokojnie można było go nazwać człowieka godnego renesansu, gdyż jak sami widzicie - fakultetów miał wiele. Bywał na dworze królewskim oraz w posiadłościach europejskich myślicieli. Żywot jego zakończył się poprzez ścięcie z rozkazu króla Henryka VIII (tak, tego od sześciu żon), oskarżony bowiem został o zdradę. (w wersji mniej oficjalnej: nie popierał rozwodu króla)

Dlaczego Utopia to według mnie jedna z ważniejszych pozycji w historii literatury?

  • utwór ten przyczynił się do wyłonienia się gatunku science-fiction, jest to jedno z dzieł, które są uznawane za jego "prototyp"
  • to książka, od której tytułu powstało pojęcie "utopia", a następnie "antyutopia" i "dystopia", czyli jedne z najchętniej czytanych oraz obieranych przez autorów nurtów literackich
  • poszerza ona perspektywę przedstawiając stanowisko XVI-wiecznych renesansowych myślicieli - nie brakuje w niej krytyki angielskiej monarchii czy sytuacji polityczno-gospodarczej w Europie.
  • książkę tą interpretować można by również w ramach literatury podróżniczej - posiada cechy reportażu
  • autor przedstawia nam gotowe rozwiązania i propozycje jak naprawić zepsucie panujące na świecie


Utopia podzielona jest na 2 księgi, pierwsza to wprowadzenie, w którym poznajemy postać Rafała Hytlodeusza, podróżnika i filozofa, który podczas jednego ze spotkań ze swoimi przyjaciółmi (również myśliciele) wspomina swój pobyt na odkrytej przez niego wyspie Utopia. Druga część książki to reportaż na temat geografii, zwyczajów, polityki, gospodarki moralności i życia mieszkańców tejże wyspy. 

Hytlodeusz przedstawia system, który według niego jest ustrojem państwa idealnego (stąd też teraz w językach współczesnych utopijny oznacza idealny, lecz niemożliwy do osiągnięcia). Wiele z aspektów tego ustroju opiera się na prawie Bożym (w książce znajdują się liczne odniesienia do wartości chrześcijańskich), ale i nie brakuje tu idei, które dla człowieka współczesnego wydawać by się mogły wysoce kontrowersyjne, gdyż część z nich można by spokojnie podpiąć pod Manifest Komunistyczny czy Tezy Kwietniowe, analizując pomysły takie jak brak własności prywatnej czy obligatoryjna praca na rzecz wspólnoty. 


W Utopii Hytlodeusz prezentuje nam reportaż na temat moralności, codziennego i "odświętnego" życia Utopian, ukazując ich jako lud nad wyraz zorganizowany, uporządkowany, w którym każdy zna swój cel i misję i spędza swoje życie je realizując. Utopianie pracują, rozwijają się, jak i mają czas na rekreację, w ich życiu nie brakuje harmonii. 


Przecież głównym celem całego ustroju społecznego Utopii obok zaspokojenia koniecznych potrzeb ogólnych jest zapewnienie wszystkim obywatelom jak największej ilości czasu, aby, oderwawszy się od trosk materialnych, mogli swobodnie poświęcać się kulturze duchowej. W tym bowiem upatrują życie szczęśliwe.

W dziele tym nie brakuje również wątków humorystycznych, które tutaj ukryte są w postaci gratki dla miłośników etymologii, znajdują się one przede wszystkim w nazwach własnych :-) Osobiście jednak mi najbardziej spodobał się sposób Utopian na obchodzenie się ze złotem, które zamiast symbolem bogactwa, tam było symbolem nędzy. Ze złota bowiem wykonywano przedmioty takie jak nocniki, lub grube naszyjniki, którymi oznaczano niewolników. Bardzo podoba mi się cenna prawidłowość, którą autor tutaj zauważa:

Tymczasem złoto i srebro, z których bije się monety, mają dla nich tylko taką wartość, jaką im dała natura; każdy zaś widzi, że, jeśli chodzi o użyteczność, jedno i drugie ustępuje wobec żelaza; bez żelaza bowiem ludzie nie mogą obejść się, tak samo jak bez ognia i wody, podczas gdy złoto i srebro z natury swej nie posiadają żadnych takich właściwosci, iżbyśmy w codziennym życiu brak tych kruszców musieli odczuwać jako poważna niedogodność. Jedynie głupota ludzka nadała im tak wysoką wartość z powodu ich rzadkości. Nawet natura, ta najlepsza matka, ukryła je głęboko w swym łonie jako marne i nieprzydatne, natomiast udostępniła nam to, co najpożyteczniejsze, a więc powietrze, wodę i glebę. 

Pamiętajmy jednak, że według słownika języka polskiego, jedno ze znaczeń słowa utopia to: «zamiar niemożliwy do urzeczywistnienia», z czego bardzo dobrze Thomas More zdawał sobie sprawę. Jako główną przeszkodę stojącą na drodze do utworzenia społeczeństwa idealnego More uznaje ludzką pychę. Pycha, jako jeden z największych wrogów ludzkości, to według autora również główny powód, przez który ludzkość na samym wstępie odrzuciła nauki głoszone przez Zbawiciela. Warto się przy tym fragmencie zatrzymać i zastanowić.

Lecz jeden tylko jakby potwór sprzeciwił się tej przemianie: pycha, która od zarania dziejów była matką wszystkich nieszczęść. Ona ocenia swe szczęście nie według własnych korzyści, lecz na podstawie cudzego niepowodzenia. Człowiek pyszny nie chciałby nawet być Bogiem, jeśliby nie widział dokoła siebie żadnych biednych, z którymi mógłby obchodzić się jak z niewolnikami i urągać im; byłby rad, jeśliby jego szczęście przyćmiewało swym blaskiem ich nędzę, jeśliby popisując się swym bogactwem mógł dręczyć i rozżalać tych biedaków z powodu ich ubóstwa. Pycha jest piekielnym wężem, który niejako wślizguje się do serc śmiertelników, wstrzymując ich i odciągając od drogi wiodącej do lepszego życia. Wąż ten tak bardzo opętał ludzi, że niełatwo mogą pozbyć się go.


Podsumowując, Utopia to tytuł przełomowy łączący w sobie elementy krytyki społecznej, reportażu oraz podwaliny pierwszych powieści science fiction, które potem dały początek utworom takim jak Nova Atlantis, Oceana, czy Podróże Guliwera. Czyta się ją bardzo szybko, tekst nie jest napisany trudnym i rozwlekłym językiem. Jeśli nie zgadzamy się ze stanowiskiem autora, warto po ten tytuł sięgnąć chociażby ze względu na to, że jest ona literacką ciekawostką, która stała się inspiracją dla setek następnych dzieł na przestrzeni wieków. 

Warto również zastanowić się nad tym, czy ustrój państwa położonego na wyspie Utopia (gr. Nigdzie) prezentowany przez Rafała Hytlodeusza ( gr. Rafał Baju Baju) znalazłby swoje miejsce i zastosowanie w naszym świecie...? 





PS. Zapraszam was wszystkich na nowego bookstagrama, który jest obecnie w trakcie tworzenia. Zostawcie tam po sobie jakiś ślad , chętnie do Was zajrzę! www.instagram.com/helpbook_pl




Read More

sobota

CZUŁA PRZEWODNICZKA. Kobieca droga do siebie.

 



KOBIECA DROGA DO SIEBIE, czyli dlaczego powinnaś sprawić tą książkę sobie, swojej mamie i przyjaciółce.


W ostatnim miesiącu trafiła do mnie książka, o której sporo się mówiło i słyszało, na którą czekałam ponad pół roku w bibliotecznej kolejce (mam zwyczaj wypożyczania książek, które mnie interesują, zanim dokonam ich zakupu - w ten sposób eliminuję nietrafione zakupy, zalegające na półkach książki, których szkoda wyrzucić, a do których nie mam ochoty wracać). By nie wzbudzać zbędnego napięcia, na pytanie czy było warto? odpowiadam TAK!

W przypadku każdej książki traktującej o rozwoju osobistym, zadaję sobie następujące pytania:

Czy jest to książka pożyteczna? Tak!

Czy dowiedziałam się z niej czegoś nowego? Owszem.

Czy wywarła ona wpływ na moje życie codzienne? Przyznaję, że tak.

Czy przyczyniła się do poprawy jakości mojego życia? Nie mogę zaprzeczyć!

Czy będę chciała do niej wrócić? Jak najbardziej.

Czy poleciłabym ją komuś? tak! tak! tak!


Natomiast tutaj warto również zadać jeszcze jedno pytanie:

Czy jest ona lekka i przyjemna? Napewno nie. I wcale nie chodzi tutaj o lekkość pióra autorki, ponieważ pod tym względem nie mam żadnych zastrzeżeń. Mam tutaj na myśli fakt, że treść książki dla wielu z nas może okazać się niewygodna i trudna do przetrawienia. Autorka "wywleka" na wierzch wiele stron kobiecej duszy i natury, obrazuje nam bardzo dosadnie wielopostaciowy charakter nas jako jednostek duchowo-cielesnych, pokazując te dobre "postacie", albo inaczej - podaje wskazówki jak do nich dotrzeć. Jednak przeważająca część książki to tzw. "red flags" związane z tymi mniej pożądanymi aspektami kobiecego "JA", które często pełnią destrukcyjno-deprecjonującą rolę w naszym życiu, hamując nasz rozwój, niszcząc relacje i obniżając samopoczucie.  Autorka, choć pisze o sobie nie oszczędzając anegdot z życia prywatnego i zawodowego, pisze tak naprawdę o każdej z nas, bez problemu znajdziemy tam obrazy, które w nas drzemią. Dla wielu schematy te będą gorzką prawdą, którą ciężko będzie przyjąć do wiadomości, wiele z nas zobaczy te cechy w sobie, swoich najbliższych, w naszych mamach, babciach, córkach czy przyjaciółkach. Autorka jednak nie pozostawia nas z tymi obrazami samym sobie. De Barbaro udziela praktycznych rad, jak przestać karmić to, co w nas samych nas represjonuje, tak, by nie rosło w sile i by straciło kontrolę nad nami, tworząc miejsce dla tego, co owocujące, kochające, czułe i serdeczne. Książka zachęca nas do tytułowej drogi do samych siebie, do odnalezienia w sobie tej istoty, która nam służy, którą karmiąc pracujemy na siebie, naszych bliskich i nasze otoczenie. Czy warto w tą drogę wyruszyć? Każda z nas powinna sobie zadać to pytanie, ponieważ każda z nas zna na nie odpowiedź.


Jednakże książka ta idealną pod każdym względem nie jest. Uważam, że jest w niej kilka nie w pełni przemyślanych fragmentów. Szczególnie poruszyły mnie strony, w których autorka przekonuje nas, że każda kobieta powinna mieć własny pokój w domu/mieszkaniu. Inny niż sypialnia czy kącik w kuchni czy salonie. Oczywiście, nie ma tutaj kłamstwa. Sama posiadam w domu własne biuro, które jest moją "świątynią", za które jestem bardzo wdzięczna. Jednak czy kierując tą książkę do każdej kobiety (a takie jest jej przesłanie), w kraju, w którym każdego dnia tak wiele osób musi wiązać koniec z końcem, gdzie tak wiele kobiet musi oszczędzać żyjąc w kawalerkach z partnerami, czy wielopokoleniowych domach, gdzie po prostu finansowo i fizycznie nie ma takiej możliwości i nie można sobie pozwolić na ten komfort, czy faktycznie autorka powinna tym wszystkim kobietom sugerować, że cyt. "jeśli nie masz własnego kąta w swoim domu, możesz wyciągnać wniosek, że jesteś kimś drugorzędnym(...)" Myślę, że było to bardzo nieodpowiedzialne ze strony autorki stwierdzenie, ponieważ brakuje w nim uwzględnienia realiów kraju, w którym żyjemy, a jest to książka napisana przez Polkę dla Polek. Autorka niestety nie podała żadnych alternatyw, pozostawiając dla wielu czytelniczek wydźwięk, jakoby własny pokój to must have, a jego brak oznaczałby brak perspektyw na dalszy rozwój, co jest oczywiście nieprawdą.


Podsumowując, pomijając wcześniej wspomniany fragment, książka niesie sporo dobrych wartości, przy których warto się zatrzymać i zastanowić choć przez chwilę, gdyż może się przyczynić nie tylko do poprawienia naszych relacji samych ze sobą, ale i relacji z innymi i światem zewnętrznym, gdyż nie da się być w zgodzie ze światem, jeśli wewnątrz nas ciągle toczy się zacięta walka.








PS. Warto również zwrócić uwagę na oprawę graficzną książki, która jest bardzo estetyczna. Rodzaj czcionki oraz jej dosyć spory rozmiar wpływa korzystnie na komfort naszych oczu podczas czytania. W książce są również pozostawione miejsca na notatki. 







Read More

środa

037. Marta Guzowska - Chciwość.


Witam! Ze względu na sprawy związane z aplikacją na studia niestety nie dysponowałam taką ilością czasu, która pozwoliłaby mi swobodnie poruszać się po blogu i czytać, dlatego przepraszam za moją wcześniejszą nieobecność. Na szczęście już po wszystkim (na korzyść dla mnie :D) i mogę znowu zabrać się za książki, dlatego zapraszam na recenzję książki "Chciwość" Marty Guzowskiej


Zacznę od kilku słów na temat autorki. Marta Guzowska z wykształcenia i zawodu jest doktorem archeologii, a w wolnej chwili poświęca się pisarstwu. Wraz z momentem dostania Nagrody Wielkiego Kalibru za powieść "Ofiara Polikseny" autorka zapewniła sobie miejsce jednej z czołowych polskich autorek kryminalnych. Autorka również  mówi, że jako archeolog nie trzyma się swoich korzeni, nie są one dla niej tak ważne, ponieważ bada korzenie całych cywilizacji, co też wyraźnie widać w tym, jak przedstawieni są główni bohaterowie "Chciwości"


Główną bohaterką książki jest Simona Brenner, podobnie jak i autorka - również jest doktorem archeologii. Oprócz ciężkiej pracy na słońcu, grzebania w piachu, skałach, wydawania ekspertyz i bycia specjalistą od starożytnej biżuterii nasza pani archeolog zajmuję się jeszcze jednym fachem, a mianowicie jest... złodziejką. Sama siebie nazywa profesjonalistką w swoim fachu, potrafi niepostrzeżenie kraść starożytne dzieła sztuki, a później zarabia na sowitych prowizjach. Simona to wbrew pozorom kobieta z zasadami - szczególnie trzyma się swych złotych 11 reguł złodziejki, które poznajemy na samym początku książki. Bohaterka skrupulatnie się ich trzyma przy każdym, nawet najmniejszym zleceniu. Warto również zwrócić uwagę na jej cyniczne i sarkastyczne podejście do życia, pozbawione wszelkich utopijnych nadziei, twarde stąpanie po ziemi.

Prawidłowa akcja zaczyna się toczyć w Turcji, a dokładnie w Troi, a raczej w tym, co po niej pozostało. Simona szuka tam starożytnego diademu Heleny Trojańskiej, za który ma zgarnąć grube miliony. Początkowo wydaje jej się, że zlecenie wykona bez żadnych komplikacji, jednak szybko sytuacja odwraca się o 180 stopni. Pewnego dnia otrzymuje paczkę, w której znajduje odcięty palec swojego byłego kochanka, również archeologa. Simona niechętnie i nie dowierzając stopniowo angażuje się w sprawę ratowania archeologa. Z czasem wraz z "misją" naszej bohaterki zaczyna dziać się wiele nieplanowych rzeczy, m.in fakt, że nie jest jedyną osobą polującą na diadem, zaczyna jej towarzyszyć zakochany w niej aczkolwiek tajemniczy mężczyzna, który również należy do tej samej grupy archeologów w Troi i zaczynają ją ścigać zdeterminowani mordercy. 

Cała akcja książki toczy się w różnych miejscach, rozpoczynając od tureckiej Troi, poprzez greckie wyspy takie jak Lesbos, Lemnos, Samotraka aż po Muzeum Puszkina w Moskwie. Wraz z tymi miejscami książka serwuje nam wspaniałe opisy zarówno tych historycznych miejsc, jak i centra wysepek czy życia na tureckiej prowincji. Warto również zwrócić uwagę na fakty historyczne zawarte w książce, które sprawnie i subtelnie mieszają się z literacką fikcja, jest to nie lada gratka dla miłośników historii. Poznajemy tutaj prawdziwą historię odkrycia Troi, przełomowego wydarzenia zarówno dla archeologów, historyków jak i filologów, gdyż właśnie w tym momencie Troja dotychczas uważana za fikcyjną osadę Homera okazała się być realnym, starożytnym miastem. W książce pojawiają się również zgodne historycznie postacie takie jak archeolodzy Heinrich Schliemann czy Wilhelm
Dörpfeld, czyli osoby odpowiedzialne za odkrycie tego miejsca. Oprócz rzeczywistych postaci są też zawarte realne przedmioty odnalezione w tamtym czasie, między innymi przewijający się przez całą książkę diadem Heleny oraz część skarbu Priama, które możemy dziś podziwiać w Moskwie. 


"Chciwość" pełna jest zagadek z przeszłości - zarówno tej najdawniejszej starożytnej jak i tej mniej odległej, jak wykopaliska w pierwszej połowie XX. wieku. Nie brakuje w niej również mrocznych spisków czy surowego, naturalistycznego i "niewypacykowanego" klimatu. Dialogi również w książce wyszły realistycznie, tak jak na archeologa cynika przystało. Książka obfituje również w liczne zwroty akcji, niespodzianki uczące zarówno bohaterkę jak i nas - by ufać tylko sobie i zawsze próbować. W treści często również jest mowa o złocie, chciwości i jego uzależniającej mocy - mocy która potrafi wpędzić do grobu niejednego, bo przecież każdy w obliczu złota pragnie go jak najwięcej. 
 
O samych postaciach, pomijając ich charaktery wiemy niewiele. Tak jak na początku recenzji przytoczyłam słowa autorki, mówiące o tym, że archeolog nie przywiązuje się do korzeni - tak tez słowa ta mają swoje odzwierciedlenie w książce. Bohaterzy są pozbawieni szczegółowych detali, takich jak miejsce pochodzenia, życie rodzinne czy różne prywatne szczegóły. Dzięki temu by oceniać każdego z nich jesteśmy zdani na ich słowa i postępowanie. 


Podsumowując, jest to naprawdę dobry thriller w polskim wydaniu. Całość książki trzyma ponadprzeciętny poziom, a sam jej styl niezwykle wciąga i nie pozwala oderwać się od lektury. Jako, że sama interesuję się historią i archeologią - jest to dla mnie pozycja idealna jeżeli chodzi o ten gatunek, gdyż nie brakuje tu faktów historycznych, dozy fikcji, morderstw czy wspaniałych scenerii w tle. To, co mogę również uznać za jej zaletę, to fakt, że akcja toczy się bardzo szybko, nigdy nie zwalnia, a opisy nie są uciążliwe. Jedyne, co mogę uznać za minus (jednak mało znaczący), to lekkie przeładowanie ilością wątków, informacji i zwrotów akcji), niemniej jednak jestem pewna, że prędzej czy później sięgnę po pozostałe książki autorki. Tymczasem mogę ją polecić każdemu miłośnikowi thrillerów, akcji, mrocznych zagadek i przeszłości. 


Moja ocena: 9/10
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Burda




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu



Read More

poniedziałek

036. Karen Foxlee - Kruchość skrzydeł




Dziś przejdę do recenzji książki, którą co prawda przeczytałam już tydzień temu, lecz z powodu pewnych wydarzeń dopiero teraz znajduję czas, by ją zrecenzować, zatem zapraszam!


Tak jak w tytule - obiektem recenzji będzie książka australijskiej pisarki - Karen Foxlee o intrygującym tytule Kruchość skrzydeł. Co prawda ksiązka została wydana już w 2009 roku, a jej oryginalny tytuł to The anatomy of wings, jednak dopiero w 2016 roku została przetłumaczona na język polski. Książka ta spotkała się z uznaniem, o czym świadczą liczne nagrody takie jak: Commonwealth Writer's Prize, Dobbie Literary Award czy Queensland Premier's Literary Award. Moim zdaniem? Całkowicie zasłużenie.


Akcja toczy się w małym górniczym miasteczku w Australii, gdzie mieszka dziesięcioletnia Jennifer Day, która towarzyszy nam przez całą książkę. Ta powoli wkraczająca w wiek dojrzewania dziewczynka opowiada o samobójczej śmierci swojej nastoletniej siostry Beth oraz o tym, jak straciła swój śpiewający głos. Dziewczynka wraz ze swoją przyjaciółką Angelą tworzy Księgę wskazówek, która ma być kluczem do odnalezienia głosu i przyczyn śmierci starszej siostry. Jennifer opowiada o życiu całej swojej rodziny zarówno przed, jak i po śmierci Beth. W jej opowieściach subtelnie ukazują się etapy całej tragedii. We fragmentach opowiadających o przeszłości widać cały proces upadku tej młodej dziewczyny. Rozpoczynając od stopniowej zmiany zachowania nastolatki z przykładnej uczennicy, córki i siostry w wyrachowaną i wulgarną buntowniczkę, a kończąc na przypadkowym seksie, upijaniu się, narkotykach, ucieczkach z domu, aż w końcu na popełnieniu samobójstwa. W części opowiadającej o "poszukiwaniu zagubionego głosu" natomiast widać to, jak po tym wszystkim z żałobą i poczuciem winy radzi sobie każdy z rodziny, albo raczej o tym, jak każdy przestaje dawać sobie z tym radę. 


Cała książka cechuje się niezwykle poetyckim, a zarazem prostym językiem, mimo, że narratorem jest dziesięciolatka. Dziewczynka przedstawia otaczający ją świat w dosłowny, ale zarazem niesamowicie wdzięczny, niewinny i czarujący sposób. Mimo, że jest to opowieść o śmierci, chorobie, depresji i bezradności, to jednak sam ciąg wydarzeń i sposoby bohaterów radzenia sobie z nimi przepełnia czytelnika nadzieją i spokojem.


 "Mówiła mi rzeczy, które sama kiedyś usłyszała od swojej mamy, na przykład że gdy jestem niezadowolona z wyhaftowanego kwiatka, to powinnam go odpruć. I tak samo jest z życiem. Jeśli jest się z niego niezadowolonym, to należy je odpruwać, aż znajdzie się miejsce, gdzie popełniło się błąd, i trzeba je poprawić. Wszystko można naprawić. Nic nie jest nieodwracalne. "

Co do bardziej przyziemnych kwestii, ale również istotnych, takich jak dialogi - to muszę przyznać, że to chyba pierwsza książka od dłuższego czasu, w której napisane są one w sposób naturalny i jak najbardziej rzeczywisty. Mimo, że akcja toczy się w latach '80, to wydarzenia przestawione w niej wydają się być uniwersalne i bliskie każdemu z nas. Mimo, że w książce poruszane są niezwykle ciężkie tematy, nadal czytanie jej sprawia wrażenie lekkiej lektury. Warto również zwrócić uwagę na charaktery i zachowania postaci, które są tutaj różnorodne i złożone. Jeżeli chodzi o bardziej techniczne aspekty - to n brakuje mi tutaj regularnych rozdziałów (owszem, książka jest podzielona na pewne części, jednak jest to dosyć chaotyczne). Jednak ten minus redukuje okładka, która mnie zauroczyła.

Kończąc - tak jak wspominałam wcześniej - jest to książka poruszająca trudne tematy, tragedie i problemy, jednak myślę, że jest to niezwykle wartościowa lektura, która na pewno zostanie Wam w pamięci zarówno ze względu na jej treść, jak styl autorki. 

Moja ocena: 10/10
Ilość stron: 300
Wydawnictwo: Dobra Literatura 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania ksiązki serdecznie dziękuję wydawnictwu



i grupie wydawniczej Literatura Inspiruje
Read More

środa

034. Valerie Bielen - Tylko twoimi oczami

Tematem dzisiejszego postu będzie recenzja ksiażki niemieckiej autorki Valerie Bielen "Tylko twoimi oczami".



Valerie Bielen,  tak jak już wspominałam wcześniej pochodzi z Niemiec, dokładnie z Monachium oraz jest córką dzennikarki i autorki książek dla dzieci. Urodziła się w 1971 i we wczesnych latach swojej młodości wyjechała do Wenecji, gdzie pokochała ten skrawek ziemi i poznała tutejsze obyczaje i mentalność. Jest pasjonatką podróży, pracowała m.in w Amsterdamie, Nowym Jorku czy w Londynie. 


Nie przez przypadek rzuca się w oczy słowo Wenecja, gdyż to piękne włoskie miasto stanowi tło wydarzeń opisywanych w książce. Tylko twoimi oczami, to książka, której główną bohaterką jest Alice Breuer, która po przebyciu dość przygnębiających wydarzeń, takich jak śmierć jej matki, zwykła wieść dosyć statyczny tryb życia jako bibliotekarka w niewielkim podberlińskim miasteczku Teltow. Dziewczyna pewnego dnia trafia na ogłoszenie nijakiej rodziny Scarpów, mieszkającej w Wenecji i szukającej opiekunki au-pair w zamian oferując jej wyżywienie, zakwaterowanie i wynagrodzenie. Alice pamiętając o miłości jej matki do tego miasta postanawia rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu i wyjechać do obcego kraju. Po trafieniu do domu jej pracodawców szybko okazuje się, że dziewczyna nie będzie miała wiele czasu wolnego, ani okazji do wyjść z domu i zwiedzania miasta, dlatego postanawia wykradać się stamtąd w nocy, by móc samotnie kontemplować urok tego miejsca. Dziewczyna pewnej nocy poznaje tajemniczego mężczyznę Tobię Manina, który mieszkał w okolicy od pewnego czasu, jednak otaczająca go aura mroku sprawiła, że nikt niczego o nim nie wiedział. Tobia Manin, oprócz specyficznego trybu życia okazuje się również być osobą niewidomą, jednak fakt ten nie przeszkadza im obu w nawiązaniu relacji. Z czasem zaczyna wychodzić na jaw wiele tajemnic Tobii, jego rodziny jak i przeszłości, które mogą stać się śmiertelnie niebezpieczne dla ich obojga. 


 "Czy to nie paradoks, że być może musiałem stracić wzrok, żeby naprawdę nauczyć się widzieć?"

Jest to opowieść o pięknej głębokiej miłości dwojga ludzi, jednak jest to miłość trudna, niezrozumiała i przed którą pojawia się wiele barier. To również opowieść o  chorobie, niepełnosprawności, która sprawia, że po jej przeczytaniu zupełnie inaczej zaczniemy postrzegać osoby chore czy kalekie. Dzięki właśnie połączeniu tych dwóch wątków, czytelnik wraz z bohaterami książki odkrywa czym tak naprawdę jest szczęście oraz jaką wartość ma życie. Po przeczytaniu książki zaczynamy doceniać to, co na pozór wydaje się być błahe, nieistotne czy "naturalne". Czytelnik uświadamia sobie, że to, czym dysponuje w danej chwili, obojętnie czy są to pieniądze, czy władza czy chociażby zmysły - nie są dane nam na wieczność i w każdej chwili możemy je stracić. 

W wątku niepełnosprawności nie tyle kładziony jest nacisk na tą fizyczną, lecz głownie na niepełnosprawność emocjonalną. To smutne, jak wielu z nas zamyka się przed nowymi doświadczeniami, boi się wychodzić ze swojego "comfort zone", czy chociażby broni się przed uczuciami. Smutne również jest to, jak wielu jest ludzi na tym świecie, którzy po przebytych doświadczeniach stają się na nie całkowicie odporni.
Oprócz wątków głównych, warto również zwrócić uwagę na wspaniałe tło wydarzeń jakim jest Wenecja. To historyczne, pełne kultywowanych tradycji i niepowtarzalne miasto dodaje wdzięku, uroku i magii całej książce. Oprócz architektury i krajobrazów typowych dla tego miasta znajdziemy również opisy wspaniałych weneckich balów, strojów rodem z baroku, podróży wodnymi taksówkami czy miejskich festiwali.  Osobiście jedynie dodam, ze mimo, że nie jestem freakiem na punkcie tego kraju, to jednak mam słabość to książek które osadzone są właśnie we Włoszech :).

Podsumowanie:  Realistycznie przedstawione postacie, nietypowy wątek romantyczny oraz znakomita sceneria to tylko kilka z elementów które wpisały się na piękno tej książki. Warto również zwrócić uwagę na tak często wspominane przeze mnie dialogi, które w tej książce wyszły wyjątkowo naturalnie i wdzięcznie. Dodatkowym plusem jest również fakt podzielenia książki na kilkanaście nie za długich rozdziałów, które usprawniały czytanie i pomagały "oderwać się" z powrotem do rzeczywistości. Jedynym minusem, który obniżył moją ocenę to fakt, że niektóre poboczne wątki okazały się być aż nazbyt przewidywalne, a nawet zbędne. Nie spodobało mi się również zakończenie, które sprawiło, że wystąpił u mnie lekki niedosyt i wrażenie napisanego "na siłę". Nie mniej jednak nie zmienia to faktu, że jest to naprawdę magiczna i niepowtarzalna książka, którą mogę polecić każdej osobie, nawet takiej (która tak jak ja) nie jest miłośniczką historii miłosnych czy obyczajów.


Moja ocena: 7,5/10
Ilość stron: 300
Wydawnictwo: Prozami


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu:
 oraz grupie wydawniczej Literatura inspiruje

Read More

niedziela

032. Zapach lawendy.

W połowie czerwca dotarła do mnie ksiażka Zapach lawendy, którą z przyjemnością zrecenzuję w tym jakże błogim, deszczowym dniu (im only happy when it rains..).


Przy okazji, przedstawiam mam moje dwa (z trzech) nowe kotki! ♥

Zacznijmy może od tego, czym ta książka jest i z czym się ją je. Przede wszystkim - nie jest to jedna napisana ciągiem powieść, lecz zbiór trzech opowiadań napisanych przez trzech różnych autorów. Gatunkowo jest to zdecydowanie literatura kobieca, gdyż jest to połączenie romansu z obyczajem.

To, co łączy je wszystkie to przede wszystkim czas i  miejsce akcji, które w każdym z opowiadań prędzej czy później kończy się latem na południu Francji, w malowniczej Prowansji. Magiczny urok tego regionu okazuje sie być wspaniałym lekarstwem na wszystkie troski czy problemy. Każde opowiadanie łączy również wątek miłosny, bo przecież czym byłaby opowieść osadzona w tak pięknym miejscu bez tego pierwiastka szczęścia?

Pierwsze opowiadanie nosi tytuł Gorące lato i napisane zostało przez Ninę Harrington. Opowiada o młodej matce, a jednak wdowie, pełnej pasji pianistce Elli, która samotnie wychowuje swego synka Dana pomieszkując w willi swojej bogatej przyjaciółki, a dorabia mini koncertami w salach barowych okolicznych hotelików.  Do tej bogatej rezydencji pewnego dnia dociera Sebastien Castellano, pasierb właścicielki domu. Ta dwójka w błyskawicznym tempie znajduje wspólny język oraz stopniowo się w sobie zakochuje. Istnieje jednak wiele barier - ona walczy o godne warunki dla swojego synka, a jednocześnie kocha ten skrawek Francji, a Seb mieszka w Australii, skąd zarządza liczną siatką swoich przedsiębiorstw. Oboje starają się walczyć o miłość, jednak są świadomi porażki.

Przyznam szczerze, że to opowiadanie wydawało mi się zbyt banalne i przewidywalne, jednak jego ocena znacznie się podniosła ze względu na oryginalny wątek poszukiwania tajemnic z przeszłości, który dodaje swego rodzaju klimatu idealnie wpasowującego się w tło wydarzeń. 
Moja ocena: 5/10

Opowiadanie nr 2 napisane zostało przez Lynne Graham i nosi niepozorny tytuł Miodowy miesiąc w Prowansji. Akcja zaczyna się w dniu ślubu bogatego dziedzica Aleksieja Drakosa oraz jego pracownicy Billie. Przez przyjaciółki i byłe kochanki pana młodego związek ten nazywany jest mezaliansem, gdyż uważają, że Aleksiej ożenił się z Billie z litości i rozsądku, nie z miłości i pożądania, gdyż kobieta znacznie różniła się od jego poprzednich partnerek, które pracowały jako supermodelki. Do pierwszej poważnej sprzeczki dochodzi tuż po nocy poślubnej, podczas której na światło dzienne wychodzi wiele tajemnic, które były skutecznie skrywane. Związek ten staje się tylko formalnością, jednak małżeństwo postanawia wyjechać do Prowansji by ratować swoją świeżą rodzinę.

To  oraz ostatnie opowiadanie przypadły mi najbardziej do gustu z wszystkich zawartych w tej książce. Myślę, że to za sprawą fabuły, która mimo, że lekko nierealna  jest dosyć niecodzienna i przyjemna do czytania. Momentami  za sprawą dominującej postawy pana młodego przypomina klasyki ówczesnej literatury erotycznej takiej jak znany wszystkim cykl o Grey'u czy Crossie.
Moja ocena: 7/10

Opowiadanie trzecie to napisane przez Amandę Browning "Na południu Francji". Podobnie jak w opowiadaniu drugim mamy do czynienia z nowożeńcami - Lucasem i Sofie, których początkowa sielanka bardzo szybko się kończy. Podczas gdy Lucas wyjeżdza w delegację, Sofie w okolicy swego domu zauważa swojego dawnego prześladowcę już z czasów studiów - psychopatę, który śledził każdy jej krok uważajac, że Sofie należy do niego. Nazajutrz Sofie w swojej poczcie znajduje zdjecia swojego męża w towarzystkie nieznanej mu kobiety w jednoznacznej sytuacji. Załamana Sofie postanawia odejść od męża stająć się jak najbardziej incognito jak tylko jest to możliwe. Lucas znajduje swoją żonę dopiero po sześciu latach, lecz w tym czasie zaszło wiele zmian, które miały wpływ na życie ich obojga. Lucas postanawia zabrać swoją żonę na południe Francji, gdzie mieszka jego chora babcia, którą pragnie pocieszyć dalej pozorując małżeństwo. 

Jest to chyba najbardziej zagmatwane opowiadanie i chyba posiada najwięcej splotów akcji, niż pozostałe w książce. Podobnie jak w poprzednim, jest tu uwzględniona postać dominującego mężczyzny, jednak opowieść ta zawiera również minusy. Największym z nich jest główna bohaterka i jej niezwykle irytujące podejście i postawa. W końcu jaka normalna kobieta ma wyrzuty sumienia wobec siebie i obwinia się dlatego, że zostawiła męża z powodu jego zdrady? 
Moja ocena: 6/10

Powiem szczerze, że do książki podchodziłam dosyć sceptycznie, gdyż ostatnimi czasy czuję przesyt literaturą stricte kobiecą (romans, obyczaj), pierwsze opowiadanie nieco mnie w tym utwierdziło. Jednak muszę przyznać, że wraz z drugim opowiadaniem całość zaczyna się rozkręcać i niezwykle szybko i przyjemnie się to czyta. 

Od strony technicznej nie mam nic, do czego mogłabym się przyczepić. Książka posiada przyjemny w czytaniu druk, a i również każde opowiadanie jest podzielone na kilka rozdziałów, przez co czyta się naprawdę przyjemnie. Nie było również przesadnego przerostu treści opisowej od dialogów także tutaj również należy się plus.

Jeżeli chodzi o moją ostateczną ocenę, to będzie to średnia z poszczególnych trzech opowiadań + 0,5 za przyjemny podział na rozdziały, wcześniej wspomnianą wyważoną konstrukcję i  przyjemny druk. Tak więc moja końcowa ocena to 6,5/10. Kończąc polecam tą książkę, dla każdej kobiety, która lubi od czasu do czasu odprężyć się poczytać coś typowo "babskiego", opowiadania te są w sam raz na na letni wieczór przy lampce wina. :)


Moja ocena: 6,5/10
Ilość stron: 415
Wydawnictwo: HarperCollins


Za możliwość przeczytania oraz zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu

Read More

czwartek

031. Danka Braun - Historia pewnej rozwiązłości



Szczęśliwie w ręce moje trafiła powieść Danki Braun pt. "Historia pewnej rozwiązłości". 

Jest to już druga powieść tej autorki, którą miałam przyjemność przeczytać (poprzednia to Zabójczy urok blondynki TU). O samej autorce ciężko jest powiedzieć dużo, gdyż nie jest udostępnionych wiele informacji na jej temat. To, co można było się dowiedzieć z tylnej okładki poprzedniej książki, to m.in. fakt, że autorka czuje się wiecznie młoda, uwielbia czytać oglądać seriale i rozwiazywać krzyżówki. Posiada również dwóch synów i męża, a pisaniem nie zajmuje się zawodowo, gdyż na co dzień wraz z małżonkiem prowadzi biuro rachunkowe. 
Co do książki, jest to kolejny tom sagi o rodzinie Orłowskich, którą już poznałam w Zabójczym uroku blondynki. Jak też wspominałam na początku cykl opowiada o zamieszkującej w Krakowie bogatej rodzinie Orłowskich, z Robertem i Renatą Orłowską od samego początku cyklu w roli głównej. W każdym następnym tomie obserwujemy to, jak się zmieniają, wydają na świat potomstwo, oraz radzą z rodzinnymi problemami. 

W odróżnieniu od Zabójczego uroku blondynki, do tej książki podeszłam z zupełnie inną postawą. O ile w przypadku poprzedniej książki było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, przez co byłam do autorki sceptycznie nastawiona, tak też do tej podchodziłam już ze spokojem i pewną dozą zaufania, gdyż byłam niemal pewna, że ta książka mnie nie zawiedzie. 

On - 60 letni właściciel prywatnej kliniki medycznej, ona - ideał żony - mimo pięćdziesięciukilku lat nadal namiętna kochanka, troskliwa matka, oraz najlepszy przyjaciel. Małżeństwo idealne? Do czasu, sielankę rodziny Orłowskich przerywa tragedia ich syna Krzyśka - którego malutki synek oraz ukochany wnuk Orłowskich Eryk wpadł pod rozpędzony samochód, po czym zapadł w śpiączkę niepozostawiajac wielu nadziei na wybudzenie. Orłowscy stopniowo zaczynają oddalać się od siebie, dochodząc do krytycznego momentu, do którego sami nie byli pewni jakim cudem dotarli. 

Jest to typowa powieść obyczajowa pełna namiętności, zdrad, wielkich uczuć, rozpaczy, która opowiada o sztuce przebaczania, popełniania oraz naprawiania błędów oraz o tym, jak bardzo życie ludzkie jest kruche i w jednej sekundzie wszystko może się diametralnie zmienić.  W powieści też bohaterowie poznają swoje nieznane dotąd oblicza, robiąc rzeczy, do których nigdy nie myśleliby, że są zdolni. To, na co warto zwrócić uwage w stylu autorki, to fakt, że przedstawia ona  kryzys w rodzinie z każdej możliwej strony, dzięki czemu skutecznie unika oceny jakiegokolwiek z bohaterów. Czytając tą książkę, zależy to tylko od nas czy pozostaniemy neutralni, czy jednak przyjmiemy stronę i rację któregoś z bohaterów. Warto również zwrócic uwagę na lekkość pisania autorki, gdyż dzięki temu czytanie staje się przyjemnością.

Podchodząc od strony "technicznej", czy rozbierajac powieść na czynniki pierwsze, to podobnie jak i w poprzedniej książce autorki - dialogi są jej chyba najsłabszą stroną. Są dosyć proste, przewidywalne, powtarzalne oraz czasami sprawiające wrażenie robionych "na siłę", by odpowiadać dzisiejszemu światu (szczególnie w nawiazaniu do zagadnień z socialmedia). Warto również zwrócić uwagę na okładkę, która jest o niebo lepsza od poprzedniej, która przypominała mi reklamę rajstop. Wynika to pewnie również z mego zamiłowania do gorsetów :). Kolejnym ważnym dla mnie plusem to podział na rozdziały, których w ksiażce jest aż 32, dzięki czemu dużo łatwiej, przyjemniej upływa nam czas na czytaniu. Porównując tą cześć do Zabójczego uroku blondynki, to w mojej opinii wygrywa poprzedniczka, ze wzlędu na większą barwność postaci, które w tej części wydają sie być nieco mdłe. To, czego mi również brakuje w porównaniu do Zabójczego uroku blondynki, to również brak wątku kryminalnego, który niezwykle podnosił ciekawość fabuły, gdyż nie jestem zwolenniczką typowych obyczajówek. 


Mimo wszystko jestem jednak zadowolona z tej pozycji, gdyż tak jak się spodziewałam podchodząc do czytania - książka ta mnie nie zawiodła pod względem swej niesamowitej lekkości, świeżości oraz stylu. Jest to mój drugi, ale jestem niemal pewna, że nieostatni raz z tą autorką, gdyż planuję przeczytać również starsze tomy.  

Moja ocena: 7/10
Ilość stron: 355
Wydawnictwo: Prozami

Za możliwość przeczytania oraz zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu  
oraz grupie wydawniczej Literatura Inspiruje.

Read More

sobota

030. Zdrada. Spotlight. Kryzys w Kościele Katolickim.

Dzisiejszy post poświęcony będzie recenzji książki "Spotlight. Zdrada. Kryzys w Kościele Katolickim."


Nie jest to powieść ani książka, której twórcą jest jedna osoba. Jest to reportaż, który jest efektem zbiorowej pracy dziennikarzy z amerykańskiego Boston Globe. Na podstawie tej pracy powstał również film Spotlight, który w tym roku okazał się być multioskarowym dziełem.  

Zapewne wielu z Was słyszało o skandalu, który wybuchł w 2002 roku, skandalu, który zmienił podejście wielu chrześcijan na całym świecie do duchowieństwa. W 2002 roku Boston Globe opublikowało szokujący raport na temat pedofilii wśród kapłanów katolickich. Był to przełomowy moment w dziejach katolicyzmu oraz świadomości społecznej, gdyż od tamtego czasu do dziś ciągle słyszymy o zbrodniach na tle seksualnym popełnionych przez księży.  Dziennikarze z Boston Globe odbyli wiele rozmów z ofiarami katolickich księży oraz ich rodzinami, po czym w rzetelny sposób walczyli o ujawnienie prawdy oraz o zadośćuczynienie dla ofiar. 


Książka podzielona jest na dziewięć rozdziałów, każdy jest poświęcony innemu zagadnieniu. Poznajemy postacie okrytą złą sławą - ojca Geoghana, jednego z największych zbrodniarzy, duchownego, na którego wpłynęło ponad 200 zarzutów molestowania seksualnego  oraz gwałtów na młodych chłopcach, dowiadujemy się również o przypadku księdza Birminghama, który oprócz tego, że zabierał na wycieczki młodych chłopców po to, by ich wykorzystywać seksualnie - doprowadził również do śmierci jednego z nich. Zaznajomieni zostajemy również z postacią ks. Paula Shanleya, który był księdzem o bardzo kontrowersyjnych poglądach - oprócz dopuszczania się przez niego czynów seksualnych na nieletnich, kapłan ten propagował również rzeczy takie jak miłość pomiędzy dojrzałymi męzczyznami i chłopcami, a nawet stosunek ze zwierzętami. Te trzy postacie to tylko wierzchołek góry lodowej. Od czasu opublikowania dziennikarskiego śledztwa w 2002 roku w przeciągu kilku następnych miesięcy odnotowano ponad 3000 nowych zarzutów o tej samej treści w stosunku do tysięcy innych duchownych.

To, co szokuje nas najbardziej to nie to, do jak perfidnych czynów  dopuścili się Ci "słudzy Boży", ale perfidia w postępowaniu ich przełożonych. Zaczynając na ignorowaniu sprawy przez świadków, proboszczów, biskupów, a kończąc na kardynałach oraz papieżu. Kościół oprócz zawierania potajemnych ugód zobowiązujących ofiary do milczenia również nie podejmował żadnych kategorycznych działań w stosunku do księży, którzy dopuścili się takich czynów. Zamiast odwoływać ich ze stanowiska - księża Ci trafiali do innych, nowych parafii, której wierni nie byli świadomi niebezpieczeństwa czyhającego na ich dzieci. 

Gwałt, czy molestowanie seksualne na dzieciach, niezależnie jakiej płci, w jakim wieku czy jakiego pochodzenia pozostawia po sobie straszliwe piętno, którego ofiary nie mogą się pozbyć do końca życia. Piętno to ma wpływ na ich przyszłe lata, zaczynając od ludzi, którzy odeszli od Kościoła, a kończąc na osobach, które nie dając sobie rady skończyły na ulicy lub popełniły samobójstwo. To piętno, to również nie tylko cierpienie ofiar, ale również ich rodzin oraz wszystkich wiernych. To przede wszystkim ból, gniew oraz poczucie zdrady ze strony księży, religii, a nawet Boga, którego duchowni są sługami. Ksiądz od zawsze cieszył się powszechnym respektem oraz zaufaniem, jednak ostatnie czasy sprawiły, że zaufanie to zostawało przez kler nadużywane.  

Wraz z wybuchem skandalu, wybuchł również kryzys szacunku i wiary w instytucję Kościoła Katolickiego. Wielu wiernych zmieniło odłam wiary lub stało się zgorzkniałymi ateistami. Kościół od średniowiecza zwykł być ostoją edukacji, patriotyzmu oraz sprawiedliwości, jednak przez te wszystkie lata okazał się być nadgnity od środka, skorumpowany oraz niemoralny. 


Wydarzenia te miały również wpływ na samych duchownych oraz hierarchię kościelną. Zaczęto dyskutować nad nowym prawem kościelnym, nowymi przywilejami, sprawą homoseksualizmu, zniesienia celibatu oraz wyświęcania kobiet. Kościół boleśnie został przekonany o tym, że stracił dotychczasowe poważanie wiernych, którzy są rdzeniem religii oraz o tym, że osoby świeckie powinny mieć wpływ na to, w jakim kierunku Kościół się rozwija. 

Oprócz historii na temat oprawców, ofiar, duchownych oraz przyczynach w książce znajdziemy również sporo zdjęć oraz rzetelną dokumentację, która na wniosek Boston Globe i sądu została odtajniona przez Kościół. W dokumentacji tej znajdziemy przede wszystkim korespondencje, dzięki którym poznamy mechanizm tuszowania tego procederu. 

Jedyną rzeczą, która w treści mi się nie spodobała, to występowanie wielu nazwisk, które nierzadko przewijają się przez całą treść i które niełatwo zapamiętać. Minusem jest również to, że niektóre wątki się powtarzają. 

Jest to książka szokująca, aczkolwiek bardzo wartościowa. Temat ten jest od ponad dziesięciu lat bardzo popularny oraz niestety nadal "na czasie", gdyż księża nadal dopuszczają się tak odrażających czynów. Myślę, że wielu zainteresowanych tematem osób oraz zaściankowych katolików powinno zapoznać się z tą lekturą, gdyż nie jest to fikcja, a autentyczne historie ofiar oraz ich oprawców. 

Książka ta to rzetelna praca, którą można uznać za ideał dziennikarskiego śledztwa, śledztwa, jakich teraz już mało. Śledztwa, które niesie ze sobą przesłanie oraz jest prowadzone dla ludzi i świata. 



Moja ocena: 9/10
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: Harper Collins Polska

Za możliwość przeczytania oraz zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu 






Read More
Obsługiwane przez usługę Blogger.

© Help Book, AllRightsReserved.

..