Nadszedł czas na recenzję thrillera psychologicznego, którego wyczekiwałam w napięciu przez ostatnie kilka tygodni!
Kobieta znikąd napisana została przez amerykańską powieściopisarkę o polsko brzmiącym nazwisku - Mary Kubica. Czytając jej skróconą biografię, dowiadujemy się m.in. tego, że na świecie zdobyła sławę, jako autorka znakomitych thrillerów psychologicznych, takich jak Grzeczna dziewczynka czy Zajmę się Tobą, gdzie obie książki trafiły na listę bestsellerów New York Timesa.
Akcja książki toczy się równolegle w dwóch miejscach. Na początku poznajemy Quinn, młodą mieszkankę Chicago, która budząc się po mocno zakrapianej alkoholem i przygodnym seksem nocy zauważa, że jej współlokatorka Esther jest nieobecna w mieszkaniu, a to, co po niej pozostało (oprócz braku śladów i informacji), to otwarte okno w sypialni. W tym samym czasie poznajemy Alexa, osiemnastolatka mieszkającego w małej miejscowości w stanie Michigan, który odrabiając swoją dniówkę w barze szybkiej obsługi zauważa siedzącą przy stoliku kobietę nie pochodzącą z okolicy, kobietę, która przykuwa jego wzrok i nie pozwala mu przestać o sobie myśleć. Kobietę chrzci przezwiskiem "Perła".
Quinn to młoda i zagubiona dziewczyna, która całkiem niedawno zaczęła żyć w dużym, nieznanym jej wcześniej mieście. Jej jedyna przyjaciółka, to właśnie Esther, którą poznaje odpowiadając na jej ogłoszenie w sprawie poszukiwania współlokatorki. Po zniknięciu kobiety, Quinn od początku przeczuwa, że stało się coś niepokojącego, dlatego za swoje główny cel stawia sobie odnalezienie przyjaciółki. Podczas poszukiwań trafia na różne tropy i ścieżki, którymi podążając odkrywa sekrety Esther i poznaje fakty, które przechodzą jej najśmielsze oczekiwania.
Alex to jeszcze nastolatek, który został zmuszony do dorastania wcześniej, niż jego rówieśnicy. Podczas, gdy wszyscy wokół wyjeżdzają na studia, by się dalej kształcić, Alex jest zmuszony pozostać w rodzinnej miejscowości i pracować na utrzymanie swoje i swojego ojca, który pogrążył się w alkoholizmie od czasu, gdy opuściła ich matka Alexa, gdy był jeszcze dzieckiem. Perła staje się obiektem fascynacji chłopaka, który stara się ze wszystkich sił dowiedzieć czegoś więcej o kobiecie i bliżej ją poznać.
Perła natomiast rezyduje w starym, opuszczonym domu naprzeciwko Alexa znajdując w nim idealną kryjówkę. Dom ten od wielu lat stał opuszczony i zniszczony podczas gdy ludzie omijali go szerokim łukiem mając w świadomości to, że nawiedza go duch Genevieve, "złej" dziewczynki, która umarła w młodym wieku i która swego czasu tam mieszkała.
Styl, w jakim powieść ta została napisana niestety nie przypadł mi do gustu. Banalne zwroty, krótkie, proste frazy to niekoniecznie to, czego szukam w książkach. Na domiar złego, znajduje się tu również mnóstwo klisz językowych, które zdają się być wytarte, banalne i nadużywane. Również sposób, w jaki autorka przedstawiła postacie wypada na ich niekorzyść, sprawia, że czytelnik zamiast wczuwać się w nastrój i identyfikować z postaciami - darzy ich antypatią.
Jeżeli chodzi o akcję, tutaj moja opinia jest dwojaka. Przez pierwsze 200 stron dłuży się niemiłosiernie, zbyt wiele się tam nie dzieje, w szczególności jeżeli chodzi o nowe fakty i poszlaki (które powinny być kluczowe w gatunku jakim jest thriller). Sporo tutaj również dosyć irytujących i nie wnoszących nic nowego opisów. Wszystko przyspiesza jednak w ostatnich stu stronach, które obfitują w dynamikę i ślady, które stopniowo naprowadzają nas na rozwiązanie mrocznej zagadki.
Co do nastroju, to tak jak wspominałam wcześniej, przez połowę książki ciężko jest go znaleźć, jednak przez ostatnie dziesiątki stron książka trzyma w napięciu i wzbudza niepokój, co jest oczywiście mocną i pożądaną w thrillerze stroną.
Podsumowując, krótkie, jednak nadal zbędne opisy, prosty (jak dla mnie zbyt prosty) język i sposób przedstawienia postaci i sytuacji nie przypadły mi do gustu. Jednak fabuła i nastrój, który zaczyna się odczuwać w późniejszej fazie czytania to rekompensuje i po przeczytaniu pozostawia pozytywne odczucia.
Moja ocena: 6,5/10
Ilość stron: 334
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu
Hmm szkoda, że język i styl są takie proste. Ale ogólnie nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nigdy powieści tego gatunku, po Twojej recenzji wnioskuję, że chyba nie warto zaczynać przygody z gatunkiem akurat od tej książki ;) Polecasz jakieś inne książki tego typu? Chętnie bym sprawdziła, czy przypadną mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
Nie słyszałam o tej książce, ale po lekturze Twojej recenzji raczej nie będę jej poszukiwała, jeśli akcja rozkręca się po 200 stronach, szkoda cennego czasu ;). Pozdrawiam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że styl pisania nie idzie w parze z pomysłem na fabułę. Gdyby połączyć te dwie rzeczy wyszłaby prawdziwa perełka. Takie sama odczucia jak ty miałam przy "Gałęzistych". Pomysł genialny ale błędy logiczne i czasami styl psują ogólne wrażenie. Mimo wszystko książka bardzo mi się podobała. Myślę, że to samo może być z tą pozycja ;) Nie mniej z chęcią się zapoznam, żeby wyrobić sobie opinię :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie, będę ją mieć na uwadze :)
OdpowiedzUsuńno nie wiem czy bym przebrnęła przez te 200 stron, żeby doczekać sie jakiejś akcji ;)
OdpowiedzUsuń200 stron żeby zawiązała się akcja i mnie zainteresowała... to chyba za dużo jak dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTyle negatywnych recenzji na jej temat poznałam, że nie sięgnę po nią nigdy.
OdpowiedzUsuń