Muszę przyznać, że bardzo lubię podsumowania. Zarówno tworzyć, jak i czytać. Jeśli chodzi o te osobiste rozliczenia, to dzięki nim widzę jaki postęp uczyniłam, ponieważ często, jako ludzie, zapominamy o tym co już mamy, ile drogi już za nami. Często żyjąc w wirze codziennych sprawunków, rachunków i rutyn, w całym tym pośpiechu nawet nie zdajemy sobie sprawy, że cel został osiągnięty, a my to wydarzenie przegapiliśmy. Podsumowania pozwalają mi "być na bieżąco" z moim życiem, planami, założeniami. Dzięki nim mam pewność, że większość z tych mniejszych lub większych realizacji, dających powód do satysfakcji mi nie umyka. Często do nich wracam w dniach, w których nie wszystkie sprawy toczą się tak jak powinny, a samo-sabotujące mnie myśli nacierają z impetem. Choć i tu przyznać muszę, że dni takich u mnie jest coraz mniej, gdyż znajomość celu i drogi do jego realizacji skutecznie je eliminuje.
Literacko było tak, jak planowałam, czyli przeczytałam dwie książki. Z obu jestem zadowolona i obydwie wniosły pozytywną wartość i dobrą naukę do mojego życia. Recenzja Czułej Przewodniczki już jest dostępna na blogu, natomiast moje wrażenia na temat Utopii autorstwa Thomasa More'a pojawią się w najbliższym czasie.
Filmowo pozytywnie zaskoczyłam samą siebie, ponieważ nie pamiętam (z wyjątkiem grudnia ubiegłego roku) kiedy ostatni raz miałam okazje w ostatnich latach obejrzeć tyle tytułów. Wynikało to głównie z braku czasu oraz faktu, że mając wiele innych spraw na głowie po prostu nie miałam ochoty spędzać czasu na oglądaniu. Do tego dochodzi fakt, że mam problem "wysiedzieć" półtora lub dwie godziny przy jednej czynności :).
Pozycja, którą wspominam najbardziej pozytywnie to 8 Rue de L'humanite - to francuska komedia o mieszkańcach kamienicy w okolicznościach kwarantanny związanej z obecną pandemią. Dawno nie trafiłam na film, który by mnie tak bawił, bez sztucznego humoru. Oglądało się łatwo i przyjemnie, było również śmiesznie, więc wszystkie elementy dobrej komedii w sobie zawiera. 8/10
Kolejny film to Wyścig z czasem. Jest to tytuł, który chodził za mną już prawie 10 lat. Cieszę się, że jednak czas na niego nadszedł właśnie teraz, z moim obecnym stanem świadomości, przekonaniami oraz wiedzą. Być może gra aktorska oraz fabuła nie są arcydziełem, lecz jest to bardzo dobra przypominajka, że czas, to najcenniejsza "waluta", którą tutaj możemy dysponować. 8/10
Co do pozostałych filmów, w miarę pozytywnie wspomnieć mogę jeszcze jedynie Cesarzową, choć oglądałam ją na raty. O reszcie wolałabym nie pisać, gdyż zdecydowanie nie były do filmy dla mnie. Największym rozczarowaniem okazała się być Zaginiona dziewczyna, która zdaje się być gratką dla wszystkich tych, którzy są zauroczeni ledwie po usłyszeniu słowa "psychopatia" romantyzując tą jakże podłą przypadłość. Autor pozostawia nas z niesmakiem, sugerując, że kłamstwo wygrywa, a wszystko można usprawiedliwić "osobowością".
Kolejnym przyjemnym odkryciem była francuska produkcja Lupin, serial opowiadający o losach złodzieja gentlemana, który na własną rękę walczy o sprawy honoru, działając pod mocnym wpływem powieści o Arsene Lupinie. Choć w niektórych momentach na próżno szukać tam realizmu - serial ogląda się bardzo przyjemnie, jest wciągający i nie brakuje mu akcentów humorystycznych.